Niedawno
zakończyliśmy w Tarnowie kolejny żużlowy sezon. Nie będę go z
pewnością dobrze wspominać, tak jak inni tarnowscy kibice. Wiele
złego spotkało nas w tym roku. Od początku nic nie szło po myśli
„Jaskółek”. Już pierwszy mecz był druzgocącą porażką.
Wygraliśmy jednak tydzień później na własnym torze z Mistrzami
Polski. „Byki” do „Jaskółczego Gniazda” przyjechały jednak
osłabione brakiem Emila Sajfutdinowa. Kolejne mecze przebiegały już
nie po myśli biało-niebieskich. I tak dotarliśmy do pamiętnego
spotkania z ROW-em Rybnik. Był to na pewno kluczowy moment w
przekroju całego sezonu. Mecz z „Rekinami” miał budzić we
wszystkich ogromne emocje, a skończył się w najgorszy możliwy
sposób. Wiemy jak... Pierwszy mecz po tej tragedii zaliczyć
mogliśmy do udanych pod względem wyniku. Nastroje były bojowe –
wszyscy jechali dla Krystiana. Powodów do radości nie mieliśmy
jednak wiele. Po ciągnących się w nieskończoność pasmach
porażek musieliśmy się pożegnać z Ekstraligą. Honor jednak
uratowany, bo w świetnym stylu wygraliśmy ostatni mecz na własnym
owalu właśnie z rybnickim ROW-em. Sezon zakończyliśmy jednak
wysoką porażką z „Myszami” z Zielonej Góry.
Jedno
z najcięższych lat w wykonaniu „Jaskółek” już za nami.
Zobaczymy co przyniesie przyszły rok. To dobra pora, aby odbudować
na nowo i stadion, i drużynę. Co przyniesie za sobą przyszłość?
Oby był to czas zmian na lepsze. Niech speedway w Tarnowie odżyje
na nowo!
zdjęcia: Sebastian Siedlik
i Janusz Tokarski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz