Janusz Kołodziej jeszcze do
niedawna uwielbiany przez każdego tarnowskiego kibica w roku 2017
już oficjalnie nie będzie reprezentować Jaskółek. Dlaczego tak
się stało możemy przeczytać w oświadczeniu, które „Koldi”
jakiś czas temu opublikował. Wielu fanów nie rozumie Jego decyzji
i twierdzi, że gdyby znaleźli się w tej sytuacji nie opuściliby
klubu. Ale jeśli Janusz nie miałby ku temu powodów, to do takiej
sytuacji by nie doszło. Zawodnik widział, że w drużynie źle się
dzieje i to do niczego nie prowadzi. Wiele razy pokazywał, jak
bardzo zależy mu na swoim macierzystym klubie, pomagał, gdy tylko
był w stanie. Nasz kapitan wybrał inną drogę i należy to
zaakceptować, czy to się podoba, czy też nie. Nigdy nie zapomnę,
jak „Jasiek” bronił biało-niebieskich barw. W każdym calu
oddawał się temu, co robi. Zdobywanie punktów dla Jaskółek było
dla Niego priorytetem i podporządkował pod to znaczną część
swojej kariery. Nie udało się... kapitan jak ze snów nie
wystarczył, aby Mościce po raz kolejny oglądały ściganie w
najlepszej lidze świata.
Mimo, że Kołodziej odszedł,
to nadal wiele robi dla tarnowskiego speedway'a. Nie zrezygnował
przecież z prowadzenia szkółki. Nadal ogrom pracy poświęca
młodym zawodnikom, którzy są przyszłością żużlowego Tarnowa.
To w nich należy upatrywać godnych następców i nadzieję na
rozwój „czarnego sportu” w tym mieście. Chłopaki mają świetny
wzór do naśladowania, bo Janusz to nie tylko gwarancja dobrych
zdobyczy punktowych, ale świetny człowiek. Ciężko znaleźć tak
oddanego zawodnika, choć wielu powie, że ucieka z Unii przez spadek
z Ekstraligi. Najlepiej osądzić, nie znając wszystkich przyczyn. A
czy nie prościej byłoby po prostu podziękować mu za to, co przez
wszystkie lata zrobił dla Unii? Za każdy centymetr pokonany na
torze, za waleczne serce, za poświęcenie, za to, że gdy wyjeżdża
na tor uśmiech sam rysuje się na twarzy...
Życzę powodzenia Kapitanie,
gdziekolwiek będziesz walczył o ligowe punkty. Tarnów to Twój
dom, więc wracaj szybko przywdziać kevlar z Jaskółką!
zdjęcia: Sebastian Siedlik
Janusz Tokarski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz