Jeszcze
niedawno czekaliśmy na pierwszy ryk silnika po zimie, na kolejne
żużlowe emocje i rozpoczęcie ścigania na ligowych torach.
Tymczasem teraz do końca fazy zasadniczej pozostała tylko jedna
kolejka, a więc już za tydzień dowiemy się, kto musi pożegnać
PGE Ekstraligę na sezon 2019. Po wysokiej wygranej z zespołem z
Zielonej Góry, grudziądzanie mogą być pewni co najmniej
przedostatniej pozycji. A po zwycięstwie Unii Tarnów z Włókniarzem
Częstochowa, biało-niebiescy przedłużyli swoje szanse w walce o
utrzymanie.
W
minioną niedzielę, choć zamiast czterech ekstraligowych spotkań
rozegrano tylko trzy (mecz pomiędzy Stalą Gorzów a Unią Leszno
odbył się już wcześniej), to i tak mogliśmy przeżyć wiele
żużlowych emocji. Można śmiało powiedzieć, że na tarnowskim
owalu zobaczyliśmy jedno z ciekawszych spotkań, rozgrywanych tam w
tym roku. Nie uniknęliśmy za to kolejnej niebezpiecznej sytuacji na
torze – w wyścigu piątym, gdy na pierwszym wirażu upadło trzech
zawodników. Po dłuższej chwili, zarówno Kuba Jamróg jak i Leon
Madsen, podnieśli się i pomaszerowali w stronę parku maszyn. Na
torze wciąż pozostawał jednak Fredrik Lindgren, który zjechał z
niego w karetce. W meczu więcej już się nie pojawił. Jak się
dowiedzieliśmy później - nie doznał on żadnych poważniejszych
urazów.
Po
bardzo udanej trzeciej rundzie SEC, kolejny popis swoich umiejętności
dał Leon Madsen. Duńczyk jedynie w swoim pierwszym starcie uległ
dobrze spisującej się tego dnia parze gospodarzy Mroczka –
Pedersen. Jeden Madsen nie wystarczył jednak do pokonania całej
Unii Tarnów, której zawodnicy prezentowali dość równą formę.
Zabrakło przede wszystkim punktów Lindgrena, który w pierwszym
swoim wyścigu pokazał, że jest bardzo szybki. Czy tarnowianie
wciąż cieszyliby się z dwóch punktów, gdybyśmy oglądali Szweda
w kolejnych biegach?
To
już na tę chwilę nieistotne, a ostatni mecz „Jaskółek” to
ich być albo nie być w najlepszej lidze świata. Ciężkie zadanie
przed ekipą z Tarnowa. Pełna mobilizacja i jedziemy o Ekstraligę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz