Śnieg
stopniał, ale do ryku silników na stadionie jeszcze szmat czasu.
Bardzo chciałabym już odwiedzić „Jaskółcze Gniazdo”. Nie
wiem czy ktoś podziela moje cierpienie. Jeszcze nigdy nie było tak
źle jak teraz. Głód speedway'a z każdym dniem co raz większy.
Czuję jakbym miała zaraz wybuchnąć. Raz jest dobrze, a za chwile
mogłabym płakać do końca dnia, że żużel powróci dopiero na
wiosnę. Chciałabym zasnąć i
obudzić się dopiero w dniu meczu, wśród tych cudownych ludzi,
którzy mają takie same cele - zobaczyć speedway na najwyższym
poziomie!
Ferie
się skończyły. Teraz tylko nauka, nauka i nauka. Rzygać mi się
chce na samą myśl o tym, że spotkam się znowu z tymi ludźmi,
którzy mają mnie bardziej dość niż ja ich. Będą bełkotać
całe czterdzieści pięć minut po to, żeby przy następnej okazji
powiedzieć ci, że nic nie umiesz. A na stadionie? Na stadionie nie
muszę myśleć o żadnych problemach, tam po prostu nie ma czasu na
takie bzdury. Jest tyle rzeczy, które trzeba zobaczyć, tyle
czynności, które trzeba wykonać! Kocham takie dni, zakręcone
tylko wokół żużla. To właśnie wtedy czuję, że żyje, że po
coś jednak zostałam stworzona. To coś to miłość do tego
cudownego sportu. Kiedyś tak bardzo cieszyły mnie Święta Bożego
Narodzenia, ale teraz... śniegu nie ma, nigdzie nie wyjeżdżam, co
prawda są to nadal bardzo ważne dni w moim życiu, ale nie te
najważniejsze. Bo te najważniejsze chwile spędzam przy tarnowskim
owalu. Nie potrafię powiedzieć, który mecz w moim życiu był
najcudowniejszy. Każdy jest wyjątkowy, ale mam trzy najbardziej
zapamiętane. Mecz o Mistrza Polski w 2012 roku, derby z Rzeszowem z
ubiegłego roku i mecz o trzecie miejsce – również z poprzedniego
sezonu. To były momenty, których nigdy nie zapomnę i chciałabym
móc cofać się do nich wstecz, kiedy tylko tego zapragnę. Mianem
równie świetnego spotkania zapamiętałam to, gdy „Koldi” pobił
rekord tarnowskiego toru. Liczę, że ten sezon będzie nie mniej
zaskakujący i że doczekam się kolejnego finału Ekstraligi przy
Zbylitowskiej 3.
Każda
minuta oczekiwania na ściganie wywołuje we mnie jeszcze większą
frustrację. To, że nic nie mogę zrobić... Ale czy ja chcę zbyt
wiele?! Chcę po prostu przenieść się w ten magiczny czas, gdzie w
powietrzu unosi się zapach metanolu, w uszach ryczą silniki, a w
sercu czuć tą adrenalinę, ale zarazem wielki spokój, bo wiem, że
tutaj nic mi się nie stanie, że tutaj na zawszę pozostanę
szczęśliwa...
Nie tylko Ty czekasz z utęsknieniem na nowy sezon... I bliżej inauguracji to bardziej się nie mogę doczekać pierwszego biegu na Z3
OdpowiedzUsuńA co ja mam powiedzieć? Z Ostrowa jestem... Ryk motocykli szybko nie nastąpi :/
OdpowiedzUsuń