Wczoraj odbył się arcyważny
mecz z Toruniem. Niestety przegraliśmy. Ponieśliśmy druzgocącą
klęskę. Ale czy to koniec? Może i jesteśmy jedną nogą w
pierwszej lidze, ale na tym świat się nie kończy. Każdy prawdziwy
kibic zna wartość swojego klubu. Ja też znam cenę Unii Tarnów i
dlatego mam pewność, że nie zostawię jej nawet w najtrudniejszych
chwilach. Nie ma znaczenia czy mój klub jeździ w najwyższej klasie
rozgrywkowej czy nawet drugiej lidze. Dla mnie liczy się to, że Ci
zawodnicy jeżdżą na żużlu, bo to kochają. Starają się jak
mogą uszczęśliwiać nas – kibiców. Nawet Piotr Świderski,
kibice są na Niego wściekli, a on ma wystarczająco dużo
problemów, nie warto mu ich dokładać.
Spadek zawsze jest trudny, ale
nie boli mnie to, że nie będziemy walczyć o mistrzostwo a to, iż
z Unii mogą odejść tacy zawodnicy jak Janusz Kołodziej czy Leon
Madsen. Tacy ludzie nie zdarzają się często. Może i Leon nie
zawsze spełnia oczekiwania wszystkich, ale naprawdę wkłada w to
całe serce i potrafi przyznać się do błędu. Widać, że kocha
kibiców. Zawsze uśmiechnięty, chętnie zrobi zdjęcie lub
porozmawia z kibicami. Nie liczą się tylko zdobycze punktowe, ale
to jaką się jest osobą i jaki się ma stosunek do wykonywanych
obowiązków. Duńczyk bardzo przypomina mi Martina Vaculika.
Żużla „uczyłam się” w
„złotych” latach tarnowskiego speedway'a. Tym bardziej jest to
dla mnie trudne. W końcu musiał nadejść taki moment. Brak
sponsorów przez nieumiejętność prowadzenia negocjacji – to
jeden z powodów obecnej sytuacji „Jaskółek”. Ale czy musi tak
być? A może to czas, aby zacząć od zera?
Do zobaczenia na stadionie
piętnastego sierpnia. Być może to ostatni mecz na Z3 w PGE
Ekstralidze w najbliższym czasie, więc warto być i kibicować. Mam
nadzieję, że nie zawiedziecie „Jaskółek” w tym trudnym
momencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz