Rozpoczął
się październik. Trudny miesiąc dla fanów speedway'a. Niedawno
zakończyliśmy rozgrywki ligowe. To był bardzo ciężki rok i na
pewno na długo zapadnie w naszej pamięci ze względu na swój
tragiczny w skutkach przebieg. Każdy kibic „czarnego sportu”
zdaje sobie jednak sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą
jego uprawianie. Żużel swoją dramaturgią przyciąga na stadiony
tysiące osób. Wielu z nich nie wyobraża sobie życia bez tego ryku
silnika i spalanego metanolu. W speedway'u jest coś magicznego, coś,
przez co pokochasz ten sport na całe życie. Jestem jeszcze młoda i
nie znam się na wielu rzeczach. Chodząc jednak na mecze i widząc
ciągle te same twarze łatwo zauważyć, że żużel to pasja, która
nigdy, przenigdy się nie skończy. To jeden wielki nałóg.
Trudno
zrozumieć żużel. Większość Polaków (jeżeli w ogóle o nim
słyszało) uważa ten sport za bezsensowną jazdę w kółko. Oni
nie zdają sobie sprawy, że poza skręcaniem w lewo kryje się w tym
o wiele, wiele więcej. Ogrom emocji, adrenalina, tętno podwyższone
do maksimum. Speedway może zabrać wszystko w jednej sekundzie,
nasze marzenia, plany... Może też sprawić, że każdego dnia
budzisz się z uśmiechem na ustach, a myśl o zbliżającym się
meczu od razu wprawia w lepszy nastrój. Tym bardziej nie rozumiem
wielu „kibiców”, którzy odwiedzają stadion tylko wtedy, gdy
drużyna wygrywa. Jaki widzą w tym sens? Czy nie lepiej przyjść po
to, żeby zobaczyć świetne ściganie? Zawodnicy robią przecież
wszystko, aby nam to zapewnić, ryzykując przy tym własne życie i
zdrowie. Chyba należą im się za to ogromne podziękowania. A jeśli
kogoś nie satysfakcjonują wyniki zespołu, to zawsze może wsiąść
na motocykl i trochę poprawić rezultat drużyny. ;)
Szczęściem
przecież nie jest to, że widzimy jak nasz klub zdobywa mistrzostwo,
bo to minie i za rok wygrać może ktoś inny. Cieszyć powinni się
ci, którzy mieli okazję pokochać ten sport, bo te nerwy, odczuwane
przy każdym biegu to coś wspaniałego!
zdjęcia: Sebastian Siedlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz