Miniony
weekend dla fanów speedway'a zwiastował wielkie emocje. Na
Stadionie Narodowym w Warszawie po raz trzeci odbyło się Grand Prix
Polski, gdzie około pięćdziesiąt tysięcy sympatyków „czarnego
sportu” stworzyło świetną atmosferę. Kto rządził na
trybunach? Oczywiście Polacy! Za to na torze karty rozdawał Fredrik
Lindgren. Popularny „Fredka” jako jedyny z czołówki jeździ na
silnikach Marcela Gerharda i widać, że przynosi to rezultaty. Po
dwóch zawodach z cyklu Grand Prix,w Krsko i Warszawie, jest
zdecydowanym liderem, i nad drugim – Jasonem Doyle'm ma przewagę
pięciu punktów.
Wśród
biało-czerwonych najlepszą dyspozycją tego dnia mógł pochwalić
się Maciej Janowski. „Magic” podobnie jak Lindgren uzyskał
łącznie 16 punktów, a w finale uległ jedynie Szwedowi. Mazurka po
zawodach nie usłyszeliśmy, ale to i tak znakomity występ Polaka.
Warto dodać, że tuż poza finałem znalazł się Bartosz Zmarzlik,
a w czołowej ósemce mieliśmy także Patryka Dudka.
Emocji
na Narodowym na pewno nie brakowało. Rozpoczęło się mocnym
akcentem dla Tomasza Golloba, choć wsparcie dla naszego Mistrza było
widoczne przez cały czas. Czy to polscy, czy zagraniczni kibice,
wszyscy skandowali nazwisko czempiona z 2010 roku.
Jedyne,
czego zawsze będzie mi brakować w cyklu Grand Prix to Janusza
Kołodzieja. Wzór do naśladowania, czołowy zawodnik PGE
Ekstraligi. GP Polski było dobrą okazją do ponownego spróbowania
swoich sił w batalii o tytuł Mistrza globu. Oby za jakiś czas
tarnowianin powalczył o najwyższe trofea.
zdjęcia: SGPnarodowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz