Speedway
to dyscyplina, która uczy cierpliwości. Nie zawsze się będzie
wygrywać, a droga na szczyt jest mozolna i długa. Każdy ma jakieś
typy i nadzieje związane ze swoim ukochanym klubem czy zawodnikiem.
Czasem drużynę już przed sezonem skazuje się na porażkę.
Prawdziwy kibic i tak pojawi się na stadionie, czasem przejeżdżając
setki kilometrów za swoimi ulubieńcami, aby dać im wsparcie, gdy
ci ryzykują swoim zdrowiem dla piękna tego sportu.
Pierwszoligowa
Wanda Kraków skreślona przez większość już przed inauguracją
ligi, sezon zaczęła delikatnie mówiąc – słabo. Już w
pierwszym meczu kontuzji doznał zawodnik, któremu przypisywano
miano lidera zespołu, Ernest Koza. Jego powrót w wygranym meczu z
Polonią Piła wlał w serca kibiców trochę optymizmu. Pogrom w
Lublinie zmniejszył już jednak nadzieje nowohuckich sympatyków
speedway'a, tak jak zmniejszyła się szansa zespołu na pozostanie w
gronie pierwszoligowych drużyn.
Podobnie
już przed startem Ekstraligi eksperci wróżyli Unii Tarnów ponowny
spadek klasę niżej. Jaskółki podczas zimowej przerwy pozyskały
Nickiego Pedersena, co dla niektórych zdawało się być „gwoździem
do trumny” tarnowian. Tak klasowy zawodnik nawet po długiej
przerwie spowodowanej kontuzją, nie zapomni jak jeździ się na
motocyklu. Wręcz przeciwnie! Wrócił, wygrał... i to w jakim
stylu. Trzykrotny Mistrz Świata nawet z pękniętą ręką rządzi i
dzieli na ekstraligowych torach, walcząc o pozostanie
biało-niebieskich w najwyższej klasie rozgrywkowej. Przed
tarnowianami teraz arcyciężki pojedynek w Lesznie. Faworyt jest
jeden i nikt nie oczekuje cudu od zespołu przyjezdnych. Jak jednak
będzie? Przekonamy się już jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz