poniedziałek, 17 grudnia 2018

Po długiej przerwie...




          Święta tuż tuż! Powoli kończymy kolejny rok kalendarzowy, a żużlowym kibicom pozostaje jeszcze kilka miesięcy oczekiwania na sezon. Dla zawodników nadszedł czas przygotowania swojej formy na rok 2019 i chwila wytchnienia od jazdy, choć są na pewno tacy, którzy już wsiedliby na motocykl i odjechali kolejny wyścig. Brakuje tego ryku silników...

          Jakiś czas temu poznaliśmy terminarz rozgrywek PGE Ekstraligi, która już od pierwszej kolejki zapowiada wielkie emocje, bo czeka nas powtórka z ubiegłorocznych półfinałów. Co do rozpiski meczy pierwszoligowych – to na tą musimy jeszcze chwilę poczekać. Nadal nie znany jest los rzeszowskiej Stali, a decyzję, dotyczącą przyznania (bądź też nie) licencji drużynie z Podkarpacia poznamy w środę - 19 grudnia. Czy Derby Południa powrócą po rocznej przerwie? Z chęcią zobaczyłabym pojedynek Żurawi z Jaskółkami. Oba zespoły stać na wiele, ale czy rzeszowiacy uporają się z problemami finansowymi?

          Poważnych kandydatów do awansu w przyszłorocznych rozgrywkach może być kilku, bo składy są naprawdę wyrównane i ciężko typować jednego faworyta. Same nazwiska jednak nie jeżdżą, a dodatkowo jak to (niestety) w sporcie żużlowym bywa, na drodze do zwycięstwa stanąć mogą mniej lub bardziej poważne kontuzje. Pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na piękne, sportowe emocje!





                                                                                                          foto: Janusz Tokarski

środa, 22 sierpnia 2018

Pozostał mecz o wszystko #TARCZE




          Jeszcze niedawno czekaliśmy na pierwszy ryk silnika po zimie, na kolejne żużlowe emocje i rozpoczęcie ścigania na ligowych torach. Tymczasem teraz do końca fazy zasadniczej pozostała tylko jedna kolejka, a więc już za tydzień dowiemy się, kto musi pożegnać PGE Ekstraligę na sezon 2019. Po wysokiej wygranej z zespołem z Zielonej Góry, grudziądzanie mogą być pewni co najmniej przedostatniej pozycji. A po zwycięstwie Unii Tarnów z Włókniarzem Częstochowa, biało-niebiescy przedłużyli swoje szanse w walce o utrzymanie.


          W minioną niedzielę, choć zamiast czterech ekstraligowych spotkań rozegrano tylko trzy (mecz pomiędzy Stalą Gorzów a Unią Leszno odbył się już wcześniej), to i tak mogliśmy przeżyć wiele żużlowych emocji. Można śmiało powiedzieć, że na tarnowskim owalu zobaczyliśmy jedno z ciekawszych spotkań, rozgrywanych tam w tym roku. Nie uniknęliśmy za to kolejnej niebezpiecznej sytuacji na torze – w wyścigu piątym, gdy na pierwszym wirażu upadło trzech zawodników. Po dłuższej chwili, zarówno Kuba Jamróg jak i Leon Madsen, podnieśli się i pomaszerowali w stronę parku maszyn. Na torze wciąż pozostawał jednak Fredrik Lindgren, który zjechał z niego w karetce. W meczu więcej już się nie pojawił. Jak się dowiedzieliśmy później - nie doznał on żadnych poważniejszych urazów.

          Po bardzo udanej trzeciej rundzie SEC, kolejny popis swoich umiejętności dał Leon Madsen. Duńczyk jedynie w swoim pierwszym starcie uległ dobrze spisującej się tego dnia parze gospodarzy Mroczka – Pedersen. Jeden Madsen nie wystarczył jednak do pokonania całej Unii Tarnów, której zawodnicy prezentowali dość równą formę. Zabrakło przede wszystkim punktów Lindgrena, który w pierwszym swoim wyścigu pokazał, że jest bardzo szybki. Czy tarnowianie wciąż cieszyliby się z dwóch punktów, gdybyśmy oglądali Szweda w kolejnych biegach?


          To już na tę chwilę nieistotne, a ostatni mecz „Jaskółek” to ich być albo nie być w najlepszej lidze świata. Ciężkie zadanie przed ekipą z Tarnowa. Pełna mobilizacja i jedziemy o Ekstraligę!


czwartek, 16 sierpnia 2018

Walka do końca #KRADAU #TORTAR



         Ostatnie dni to kolejne zawirowania w świecie speedway'a. Niestety nie tylko te pozytywne. Ostatnio dotarła do wszystkich bardzo smutna wiadomość o śmierci Indywidualnego Mistrza Polski z roku 2012 – Tomasza Jędrzejaka. Cały żużlowy świat pogrążył się w żałobie. „Ogór” już w piątek miał jeździć w nowym turnieju we Francji, a w ubiegłą niedzielę bronił barw Stali, która rozgromiła na własnym torze zespół z Poznania. Wciąż ciężko uwierzyć, że już go nie ma wśród nas...

          A co działo się na polskich torach w ostatniej kolejce? Wczesnym popołudniem rozpoczął się pojedynek Wandy Kraków z łotewskim Lokomotivem Daugavpils. Można tam mówić o wielkiej niespodziance, bo drużyna przyjezdna była przed meczem zdecydowanym faworytem. To jednak krakowianie prowadzili przez całe spotkanie (nawet dwunastoma punktami). Ostatecznie ich przewaga stopniała, a losy meczu rozstrzygnęły się w ostatnim wyścigu. Na pewno czuć niedosyt, lecz remis to i tak bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę rezultaty drużyny w przeciągu sezonu. Pozytywnym aspektem była postawa juniorów, którzy w drugim wyścigu zaczęli budować przewagę zespołu. Szczególnie barwną tego dnia postacią był Bartłomiej Kowalski. Najmłodszy w krakowskiej drużynie zaskoczył swoją walecznością, zatrzymując samego Petera Ljunga czy Timo Lahtiego. Na słowa uznania zasługuje też Ernest Koza – najskuteczniejszy w zespole gospodarzy zaliczył kolejne udane spotkanie.

          Na drugim końcu Polski o utrzymanie w Ekstralidze walczyły tarnowskie „Jaskółki”. Motoarena nie okazała się być jednak zbyt szczęśliwa dla przyjezdnych. Do punktu bonusowego zabrakło niewiele, ale może to zaważyć na utrzymaniu się Unii w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pozostały już bowiem do końca fazy zasadniczej tylko dwie rundy i co raz ciężej będzie szukać kolejnych oczek do tabeli.

          Już w najbliższą niedzielę na stadionie przy Zbylitowskiej 3, tarnowianie podejmą zespół Włókniarza Częstochowa. Zwycięstwo jest konieczne w kontekście walki o utrzymanie. Zatrzymać Leona Madsena czy Fredrika Lindgrena będzie bardzo ciężko, ale czy i to wystarczy do pozostania Unii w PGE Ekstralidze?







poniedziałek, 30 lipca 2018

Wracamy do ligi #TARGOR

         Kolejna niedziela w Polsce to dla kibiców speedway'a znad Wisły prawdziwe święto. Po wakacyjnej przerwie ściganie zawitało na ligowe tory. Nie dla wszystkich los był tego dnia łaskawy. O wielkim pechu może mówić Unia Leszno, której to świetnie punktujący dotychczas junior – Dominik Kubera, uległ poważnej kontuzji. Nie wiadomo jak długo potrwa przerwa w startach młodego leszczynianina, jednak menedżer zespołu Mistrza Polski liczy na szybki powrót swojego zawodnika do ścigana. Drugim, który ostatniej kolejki nie zaliczy do udanych będzie na pewno Rune Holta. Norweg z polskim paszportem doznał złamania nogi i w tym sezonie na tor już nie wyjedzie. 

          Po ostatnim meczu optymistycznie nie jest też w Tarnowie. Porażka z gorzowską Stalą znacznie zmniejszyła szanse „Jaskółek” na pozostanie w elicie. Po dobrym otwarciu spotkania przez gospodarzy, Krzysztof Kasprzak wraz z kolegami z drużyny skutecznie zatrzymał zawodników Unii, wywożąc z Tarnowa trzy punkty do ligowej tabeli. Miło było po przerwie gościć w Jaskółczym Gnieździe wieloletniego zawodnika biało-niebieskich – Martina Vaculika. Słowak jak zawsze zarażał swoim uśmiechem. Wszyscy w Tarnowie wspominają go bardzo ciepło, przez co kibice zgotowali mu świetne powitanie.

           Do końca fazy zasadniczej pozostały jeszcze trzy rundy. Czekamy więc na emocje do ostatniego wyścigu. 



wtorek, 24 lipca 2018

#TARGOR Powrót Martina Vaculika / Zapowiedź



          Przerwa w lidze nie oznacza przerwy w żużlu. Choć dla niektórych to czas odpoczynku, na który nie mogą sobie pozwolić jeżdżąc z jednych zawodów na drugie, to inni wolne chwile w dalszym ciągu poświęcają na doskonalenie swoich umiejętności. Teraz już wracamy pełną parą na polskie tory. Dla kilku zespołów będą to już ostateczne rozstrzygnięcia i ostatni moment, aby coś ugrać.

          W niedzielę czeka nas w Tarnowie mecz, który może zadecydować o utrzymaniu Unii w PGE Ekstralidze (jednak nawet mimo korzystnego wyniku sportowego drużyny na końcu sezonu, ich jazda w najwyższej klasie rozgrywkowej stoi pod znakiem zapytania). Tarnowianie podejmą na swoim owalu zawodników gorzowskiej Stali. Do „Jaskółczego Gniazda” powróci Martin Vaculik, który zawsze miło wspomina Tarnów i równie miło wspominają go biało-niebiescy kibice. Jak mówi sam Słowak, tor w Mościcach należy do jego ulubionych. Mimo iż w nadchodzącym meczu stanie on naprzeciw tarnowskim „Jaskółkom”, to zespół ten był i jest bliski jego sercu, i kibicuje kolegom z Tarnowa w utrzymaniu w Ekstralidze.

          Przed tymi jednak bardzo trudne zadanie. Biało-niebiescy potrzebują przede wszystkim zwycięstw u siebie, a o kolejne będzie naprawdę ciężko. W szeregach gorzowian poza wspomnianym wyżej Vaculikiem znajduje się bowiem między innymi zwycięzca ostatniej rundy Grand Prix z Cardiff – Bartosz Zmarzlik, a także zawodnik, który swego czasu reprezentował barwy tegorocznego beniaminka, choć nie najmilej wspominany w Tarnowie – Krzysztof Kasprzak.

          Czy tarnowianom uda się pokonać Vaculika i spółkę, a jednocześnie zrobić duży krok w kierunku utrzymania?



sobota, 30 czerwca 2018

#KRALUB Spadek czy utrzymanie?



          Podczas gdy w Ekstralidze walka o utrzymanie to ciągle sprawa otwarta, w niższej klasie rozgrywkowej sprawa spadku jest już niemal rozstrzygnięta. Od początku sezonu nic nie układa się po myśli Wandy Kraków, zespół wygrał do tej pory zaledwie jedno spotkanie. W ostatniej kolejce podjęli oni u siebie aktualnego lidera 1. ligi – Speed Car Motor Lublin. Nikt też nie dawał im większych szans na dobry wynik czy tym bardziej zwycięstwo. Mimo poziomu, jaki w tym roku prezentuje drużyna z Nowej Huty, kibice przychodzą na stadion, licząc na dobre ściganie, chociaż walka na torze to w tym sezonie dość rzadki widok dla fanów speedway'a z tego miasta.

          Zespół gospodarzy w ostatnim spotkaniu zanotował jedynie dwa indywidualne zwycięstwa, a to za sprawą Marcina Jędrzejewskiego i Siergieja Łogaczowa. Momentami jazda Rosjanina mogła się naprawdę podobać. Trochę emocji przysporzył też najmłodszy wśród miejscowych – Bartłomiej Kowalski. Szesnastolatek walczył jak równy z równym z dużo bardziej doświadczonym Oskarem Boberem, dla którego ten rok jest ostatnim w roli juniora. Warto wspomnieć o świetnych wynikach, jakie Kowalski notuje w DMPJ. Jego dorobek punktowy oscyluje w okolicach „dwucyfrówki”, co tylko pokazuje, jak wielkie postępy poczynił podopieczny Janusza Kołodzieja od zeszłego sezonu.


          Ciężko jednak szukać pozytywnych aspektów w jeździe żużlowców Wandy Kraków. Póki co, drużyna z Małopolski do przedostatniego miejsca w tabeli traci zaledwie jedno „oczko”. O jakiekolwiek punkty będzie jednak bardzo ciężko, a może za sprawą swojego lidera Ernesta Kozy, krakowianie wywalczą utrzymanie? 



sobota, 16 czerwca 2018

UNIAVSUNIA#2 "Witamy w domu"





          Rewanżowe spotkanie imienniczek z Tarnowa i Leszna zwiastowało wielkie emocje. Choć zapowiadano mecz na styku, to wielu wątpiło, że dotąd niepokonane „Byki” znajdą swojego pogromcę w szeregach beniaminka. Przez większość meczu wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny nie uda się zatrzymać drużyny Mistrza Polski... aż do wyścigu trzynastego, który dał nadzieję na zmienienie losów tego spotkania. W niedzielę byliśmy świadkami stwierdzenia, iż w żużlu wszystko, absolutnie wszystko jest możliwe. Trzy podwójne wygrane z rzędu przechyliły szalę zwycięstwa na stronę „Jaskółek”. O dziwo to przedsezonowy kandydat do spadku jest pierwszym zespołem, który zatrzymał rozpędzonych Mistrzów.

          Wielkie emocje tego dnia udzieliły się wszystkim zebranym na stadionie, a dodatkowo swój powrót do Tarnowa bardzo przeżywał Janusz Kołodziej. Jak sam stwierdził - „tego dnia nie był sobą”. Chyba większość żużlowego Tarnowa Janusza wspomina bardzo dobrze. Czekając na rozpoczęcie meczu, miło mi było słyszeć słowa tarnowskich fanów, którzy cieszyli się z przyjazdu „Koldiego”. Dlatego też został on gromko przywitany w Mościcach. Szkoda, że do miejscowych kibiców nie wyszedł, ale były kapitan Unii Tarnów przyzwyczaił nas do tego, jak jest zabiegany. Z jego ust padły także słowa podziękowania dla wszystkich fanów z „Jaskółczego Gniazda”, którzy wspierali go tego dnia. Niektórzy już zmienili zdanie o Januszu po niedzielnym meczu. Pewnie też nie wiedzą, że w poprzednim starciu obu Unii przyszedł on do sympatyków speedway'a ze swoich rodzinnych stron – do każdego z dobrym słowem.

          Co więcej można dodać? Chciałoby się, żeby każdy mecz trzymał tak w napięciu do ostatniego biegu, jak to zrobili ostatnio na mościckim owalu. Emocje do ostatnich sekund – kwintesencja tego sportu.